Ignacy Łukasiewicz (1822 – 1882) był twórcą światowego przemysłu naftowego. Należy on do zaszczytnego grona Polaków, których działalność wywarła wielki i pozytywny wpływ na rozwój naszej Ojczyzny i świata. Łukasiewicz był wynalazcą, przedsiębiorcą, wielkim społecznikiem, człowiekiem, który odkrył potencjał energetyczny „oleju ziemnego”, nazywanego również „ropą”.
Historia tego odkrycia zaczęła się niemal jak w Kanie Galilejskiej. Co prawda nie zabrakło wina na weselu, ale istniało duże zapotrzebowanie na alkohol w karczmach w Borysławiu. I tak pewnego dnia do lwowskiej apteki „Pod Złotą Gwiazdą” zawitał Abraham Schreiner – karczmarz ze wspomnianej miejscowości,. Trzymał on pod pachą flaszkę z tłustym, czerwonym płynem, który miejscowi chłopi nazywali ropą. Mężczyzna próbował sprzedać ów specyfik młodemu aptekarzowi – magistrowi farmacji, raz po raz zwracając się do młodzieńca: Kup pan oleju ziemnego! Schreiner zachęcał również aptekarza, by ten wykorzystał swoją wiedzę i wydestylował z dostarczonego mu oleju spirytus, który przyda się w jego karczmie. Sam próbował przeprowadzić ten proces, ale eksperymenty skończyły się fiaskiem i poparzeniami.
Aptekarz, którym był świeżo upieczony i ciekawy świata absolwent Uniwersytetu Wiedeńskiego – Ignacy Łukasiewicz, kierując się sugestią Schreinera, kupił ropę, a nawet zamówił większe ilości tego „oleju”.
Mężczyzna podgrzał ten wyjątkowo cuchnący – jak się okazało – płyn do 250 stopni Celsjusza. Nie doprowadziło to jednak do rozdzielenia cieczy. Wtedy dodał do ropy substancje przyspieszające reakcje chemiczne, w tym stężony kwas siarkowy i roztwór sodu. Okazało się, że powtórnie podgrzana ropa rozdzieliła się na kilka frakcji, które po ostudzeniu ułożyły się warstwami według ciężaru właściwego. Na samym wierzchu znalazła się najlżejsza i niezwykle łatwopalna ciecz, nazwana później benzyną, zaś najniżej ułożyła się warstwa ciężkiego asfaltu. Były to zupełnie nowe, wcześniej nikomu nieznane związki chemiczne. Sam proces technologiczny, nazywany destylacją kwasowo-ługową, stał się później podstawą przemysłu naftowego.
Mimo że Abraham Schreiner nie był zadowolony z wyniku destylacji, gdyż nie udało się otrzymać spirytusu, ropa, którą systematycznie zamawiała u niego lwowska apteka, przynosiła karczmarzowi znaczące dochody.
Nieco później lwowski blacharz Andrzej Bratkowski skonstruował, za namową Łukasiewicza, lampę ze specjalnym szklanym kominkiem, który regulował dopływ powietrza do płomienia. Lampa ta posiadała również knot, który zasysał naftę ze zbiornika, a także pozwalał na jej powolne spalanie. I tak któregoś dnia w witrynie apteki „Pod Złotą Gwiazdą” zabłysło światło lampy naftowej. Świeciła ona przez całą noc, oznajmiając mieszkańcom miasta, że oto nastał początek nowej ery w dziejach świata.
Ignacy Łukasiewicz dorobił się majątku na destylacji ropy i zyskał światowe uznanie. Otrzymał również wiele wyróżnień, takich jak: Order Świętego Grzegorza Wielkiego – nadany przez papieża Piusa IX czy Order Żelazny Korony wraz z nobilitacją – nadany mu przez cesarza Franciszka Józefa. Złożyli mu nawet wizytę przedstawiciele spółki Standard Oil. Za ich pośrednictwem John D. Rockefeller zaproponował Łukasiewiczowi odkupienie nie tylko 20 procent udziału w jego rafineriach, ale też dostępu do kolejnych nowatorskich technologii, Spotkał się jednak ze zdecydowaną odmową.
Wynalazek Łukasiewicza pozwolił podróżującym przesiąść się z pociągów, których lokomotywy były napędzane parą, a ta z kolei wytwarzana przez spalanie węgla, do pojazdów zwanych samochodami. Trzeba jednak zaznaczyć, że na początku w samochodach przeważał napęd elektryczny, oparty na energii pochodzącej z akumulatorów. Ogromne złoża wspomnianego surowca i ciągłe ulepszanie techniki destylacji sprawiły, że zarówno producenci, jak i kierowcy z czasem przekonali się do pojazdów, które są napędzane wynalezionymi przez Łukasiewicza pochodnymi ropy naftowej.